Jakby to zaśpiewał Krzysztof Krawczyk?
Parostatkiem w piękny rejs!
Rejs statkiem wycieczkowym to niezapomniane doświadczenie zarówno dla pasażerów, jak i załogi. Ale co się dzieje, gdy jesteś odpowiedzialny za organizację i prowadzenie wycieczki, będąc jednocześnie w trakcie szkolenia? Miałam okazję przekonać się o tym na własnej skórze, pełniąc rolę pilota wycieczki podczas rejsu szkoleniowego. I było to… wyjątkowe doświadczenie!
Każdy rejs zaczyna się tak naprawdę dużo wcześniej, poczynając od starannych przygotowań: dokładnego poznania trasy, ale także przygotowania szczegółowego planu zwiedzania dla uczestników, zgłębienia wszystkich zakamarków statku i sprawdzenia najlepszych atrakcji (tak, tak robimy to specjalnie dla Was! :)) A co dalej?
Zaczęło się jak każda inna wycieczka. Spotkanie z grupą, pakowanie bagażu do autokaru, przejazd do Włoch przy ciekawych opowieściach pilotów (dzięki chłopaki! :)) Z każdym kolejnym kilometrem zmieniają się krajobrazy, niemieckie autostrady zamieniają się w piękne włoskie góry. Aż w końcu docierasz do portu, a oczom ukazują się potężne statki (jeśli zdjęcia tych olbrzymów nie robią na Tobie wrażenia, to w zderzeniu z rzeczywistością możesz się mocno zaskoczyć!). Wysiadasz z autokaru, a ciepłe włoskie powietrze zaczyna Cię łagodnie muskać po twarzy i wtedy już wiesz, że nie ma odwrotu, a przygoda właśnie się zaczyna. :)
Pierwsze chwile na pokładzie to zawsze momenty pełne ekscytacji. Pasażerowie wchodzą na statek, niecierpliwie czekając na rozpoczęcie podróży, a my, jako piloci wycieczki, odczuwamy odpowiedzialność za to, aby Wasze doświadczenie było wyjątkowe. Już na samym początku wyczuwamy Waszą pozytywną energię i dajemy się nią zarazić – ludzie z różnych zakątków świata zebrani na jednym statku, gotowi na przygodę. To niesamowite, jak rejs potrafi zbliżyć ludzi i pozwolić im na chwilę oderwania się od codziennych obowiązków.
Rejs Costą Pacificą po Morzu Śródziemnym ( i w każdym innym miejscu! :)) to prawdziwa karuzela wrażeń – tyle że bez tej małej nutki mdłości! Wyobraź sobie, że pływasz po błękitnych wodach, z wiatrem rozwiewającym włosy, ale bez tej dramatycznej walki z falą ( jak w przypadku mniejszych łódek). Na statku czujesz się jak prawdziwy VIP – no bo kto jeszcze może codziennie budzić się w innym kraju, bez pakowania walizek, czekania na taksówki i lotniskowych kolejek, tylko z kawką na tarasie, patrząc na malownicze wybrzeża, jakby to był film przyrodniczy na żywo?
Śniadanie? Oczywiście w formie bufetu, gdzie nie wiesz, czy chcesz croissanta, czy gofra, więc bierzesz oba... i jeszcze kawałek pizzy, bo przecież jesteś we Włoszech (wody międzynarodowe upoważniają do jedzenia i nietycia - sprawdziliśmy!). Na pokładzie baseny, które wyglądają jakby były prosto z folderu wakacyjnego, no i te jacuzzi, w którym możesz sobie siedzieć jak prawdziwy król morza, z drinkiem w dłoni – taki Neptun, tylko w wersji all-inclusive.
A animacje? Niczym małe, pływające Las Vegas! Show taneczne, kabarety, a nawet karaoke, na którym odkrywasz, że jednak „Bohemian Rhapsody” to nie do końca twoja bajka, ale cóż, tłum wiwatuje, a ty czujesz się jak gwiazda, której szczyt kariery jest tuż za rogiem! Na fali dobrej passy, jak na skrzydłach pędzisz do kasyna, by sprawdzić, czy los sprzyja Ci nie tylko na scenie!
I najważniejsze – zwiedzanie! Codziennie nowy port, nowe miasto, nowe jedzenie. Dziś Rzym, gdzie zastanawiasz się, jak zmieścić w brzuchu tę kolejną pizzę, a jutro Majorka, gdzie robisz zdjęcia, które wyglądają tak idealnie, że znajomi będą myśleli, że podkradłeś je z Google’a. Wszystko bez biegania z mapą – statek robi całą robotę!
W mojej opinii rejs to taki all-inclusive na sterydach, gdzie najtrudniejszą decyzją dnia jest to, czy chcesz teraz zjeść lody, czy może najpierw zrelaksować się w saunie. Idealne wakacje dla każdego, kto marzy o tym, żeby nie robić absolutnie nic, a czuć się, jakby zdobywał świat!
Nie mogę zapomnieć o samej przyjemności płynącej z bycia na morzu. Rejsy statkami wycieczkowymi dają wyjątkową okazję do odkrywania nowych miejsc w niesamowicie relaksujący sposób. Podczas przystanków w portach, organizowaliśmy wycieczki lądowe, które pozwalały pasażerom na bliższe poznanie lokalnej kultury i historii. Mogliśmy zobaczyć, jak uczestnicy rejsu chłoną te doświadczenia i jak wspólnie tworzymy wspomnienia, które (mamy nadzieję) zostaną z nimi na lata.
Pełnienie roli pilota wycieczki podczas rejsu szkoleniowego było jednym z najbardziej satysfakcjonujących doświadczeń w mojej dotychczasowej karierze. Praca z ludźmi, organizacja wypraw, koordynacja z załogą i codzienny kontakt z pięknem otaczającego nas świata sprawiły, że ten rejs pozostanie na długo w mojej pamięci. Każdy dzień był nowym wyzwaniem, ale jednocześnie przynosił mnóstwo radości i satysfakcji z dobrze wykonanej pracy.
Jeśli kiedykolwiek zastanawialiście się, jak to jest być pilotem wycieczki na statku, mogę śmiało powiedzieć – to nie tylko praca, ale przede wszystkim niesamowita przygoda, którą polecam każdemu, kto kocha podróże, morze i pracę z ludźmi.
Do zobaczenia na pokładzie, ahoj!